maja 28, 2010

Mohammad Ibn Abd al-Hakam

Historyk egipski żyjący w latach 803 - 871.

Jest autor siedmiotomowego dzieła Futuh Mirs wal Magrib wa Akhbaruha - Zdobycie Egiptu i krajów Magrebu. Praca opisuje szczegółowo sytuację lokalną Egiptu i krajów ościennych oraz proces opanowania ich przez muzułmanów. Chociaż publikacja powstala 150 lat po opisywanych zdażeniach i zawiera pewne błędy wynikające z mieszania faktów i legend, jest do dziś cennym źródłem wiedzy historycznej na ten temat. Oryginalne manuskrypty znajdują się obecnie w bibliotekach w Londynie, Paryżu i Leyden a Uniwersytet Yale przedrukował całość w 1920r.

Poszczególne tomy traktują o:
  1. doskonałościach Egiptu [fadail Misr];
  2. podboju pod wodzą Amra ibn al-Asa;
  3. osiedleniu muzułmanów w al-Fustat i al-Dżiza (Giza), utrzymaniu Aleksandrii i al-Qata'i;
  4. działaniach Amra ibn al-As w dolinie Nilu, zdobyciu oazy al-Fajjum, Barqi i Trypolisu oraz utracie Aleksandrii, śmierci Amra, ekspancji do Ifrikiji i walki z Nubijczykami na południu;
  5. zdobyciu północy Aryki i Hiszpanii;
  6. sytuacji lokalnej Egiptu do 860 r.;
  7. egipskich tradycjach lokalnych.
Ojciec i brat Mohammada byli wiodącymi uczonymi egipskiej szkoły malikickiej. Chociaż był często cytowany przez późniejszych historyków arabskich, rzadko wymieniano jego nazwisko ze względu na skandal związany z rodziną: on i jego bracia zostali oskarżeni, a jeden z braci skazany za sprzeniewieżenie majątku zmarłego.

maja 25, 2010

czy Mohammad (pokój z nim) bił Aiszę?

Remi: Napisały Panie: "Sam Prorok nigdy nie uderzył ani nie obraził żadnej ze swych żon, Aisza powiedziała: Nigdy Prorok nie uderzył swojej kobiety, ani swego służącego." Ta sama Aisza przekazała, że Mahomet uderzył ją kiedyś w pierś tak, że ją to zabolało. Czy mogą Panie rozwinąć ten wątek?

(błędnie rozumiany hadis) Sahih Muslim, Księga 004, nr 2127:

Muhammad b. Qais rzekł (do ludzi): Czy mam wam powiedzieć (hadis Błogosławionego Proroka) przekazany przeze mnie i moją matkę? Myśleliśmy, że miał na myśli matkę, która go urodziła. Wtedy on (Muhammad b. Qais) powiedział, że tą, która go przekazała jest Aisza (Matka Wiernych – przyp. tłum.), a jej słowa brzmiały: Czy mam wam opowiedzieć o sobie i o Wysłanniku Allaha (pokój z nim)? Odpowiedzieliśmy: Tak. Ona powiedziała: Kiedy nadeszła moja kolej, by Wysłannik Allaha (pokój z nim) spędził noc ze mną, on odwrócił się na bok, włożył swój płaszcz, zdjął buty i umieścił je obok swoich stóp, rozłożył róg swej chusty na łóżku i położył się; leżał do czasu, aż sądził, że zasnęłam. Powoli zebrał swój płaszcz i założył powoli buty, otworzył drzwi i wyszedł, po czym delikatnie je zamknął. Zakryłam głowę, założyłam swą zasłonę, zacisnęłam pas i wyszłam, podążając za nim, aż dotarł on do Baqi’ (cmentarza w Medynie). Tam zatrzymał się i stał przez długi czas. Następnie wzniósł ręce trzy razy, a potem udał się w drogę powrotną, więc ja także zawróciłam. Przyspieszał kroku, więc i ja przyspieszałam kroku. Biegł i ja także biegłam. Doszedł (do domu) i ja także doszłam (do domu). Jednak wyprzedziłam go i weszłam (do domu pierwsza), a kiedy położyłam się w łóżku, on (Błogosławiony Prorok) wszedł (do domu) i spytał: Dlaczego dyszysz, Aiszo? Odpowiedziałam: Ależ nie ma ku temu żadnego powodu. On rzekł: Powiedz mi albo Przenikliwy i Świadomy mnie poinformuje (o całej historii). Odpowiedziałam: Wysłanniku Allaha, niech mój ojciec i matka będą okupem za ciebie (wyr.arab.) - i opowiedziałam mu całą historię. Spytał: Czy to ciemność (twojego cienia) widziałem przed sobą? Odpowiedziałam: Tak. On uderzył mnie w klatkę, co sprawiło mi ból, a następnie powiedział: Czy myślisz, że Allah i Jego Wysłannik postąpiliby z tobą niesprawiedliwie? Ona odrzekła: Cokolwiek ludzie ukryją, Allah się o tym dowie. On rzekł: Gabriel przybył do mnie, kiedy mnie widziałaś. Zawołał mnie, a ukrył to przed tobą. Odpowiedziałem na jego wezwanie, lecz także ukryłem to przed tobą (skoro nie przyszedł on do ciebie), gdyż nie byłaś w pełni ubrana. Myślałem, że zasnęłaś i nie chciałem cię obudzić, bojąc się, że możesz się wystraszyć. On (Gabriel) powiedział: Twój Pan polecił ci iść do mieszkańców Baqi’ (do tych, którzy leżą w grobach) i błagać o przebaczenie dla nich. Powiedziałem: Posłańcu Allaha, jak mam się za nich modlić (jak mam błagać o przebaczenie dla nich)? On odrzekł: Powiedz: Pokój z mieszkańcami tego miasta (cmentarza) spośród Wierzących i Muzułmanów, i niech Allah się zmiłuje nad tymi, którzy odeszli przed nami, i tymi, którzy przychodzą później, a my – jak Bóg zechce – do was dołączymy.

* * *

Odpowiedź na to błędne tłumaczenie:

Słowem użytym w tym hadisie, a przetłumaczonym jako "uderzył mnie" jest: ‏ ‏فلهدني - falahadnii. Imam Nawawi w swym Szarh oświadcza, że arabski rdzeń lahada według leksykografów oznacza „pchnąć, odepchnąć” (dafa’a). Użycie słowa „uderzyć” nie jest poprawnym tłumaczeniem. Zdanie to powinno być przetłumaczone tak (jak powiedział szeich Gfhaddad):

- Pchnął mnie w pierś pchnięciem, które sprawiło mi ból.

Po drugie, ma to związek z gestem Proroka – niech go Allah błogosławi – kojarzonym z odpędzeniem złego wpływu, podszeptu (waswas) i przekazaniem błogosławieństwa, jak pokazują następujące relacje:

1. Ubay ibn Ka’b powiedział:

"Przyszedł mi do głowy pewien rodzaj zaprzeczenia, który nie występował nawet w Dniach Ignorancji. Kiedy Wysłannik Allaha – oby Allah go błogosławił – zobaczył jak bardzo mnie to dotknęło, klepnął mnie w pierś. Oblał mnie pot i poczułem się, jak gdybym patrzył na Allaha w obawie.” (Sahih Muslim)

2. Dżarir ibn Abdullah Al Badżalî został posłany przez Proroka – oby Allah go błogosławił – na misję zniszczenia Dhu Al-Kahalasa, domu bożków w Chatham, nazywanego też Jemeńską Kabą. Dżarir opowiada:

„Jechałem wraz ze stu pięćdziesięcioma jeźdźcami, jednak nie siedziałem pewnie na koniu. Wspomniałem o tym Wysłannikowi Allaha – oby Allah go błogosławił – który następnie uderzył mnie dłonią w klatkę tak mocno, że mogłem na niej zobaczyć ślady jego palców, mówiąc: “O Allahu! Umocnij go i uczyń go liderem w prawości oraz właściwie prowadzonym! (Buchari, Muslim)

Więcej dowodów na to, że poprawnym tłumaczeniem jest „Pchnął mnie w pierś pchnięciem, które sprawiło mi ból”:

Aisza (oby Allah był z niej zadowolony) powiedział:a “Wysłannik Allaha (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) nigdy nie uderzył nikogo, z wyjątkiem gdy walczył na drodze Allaha. Nie uderzył też nigdy służącego ani kobiet.” (Zapisał Ibn Madża. Al-Albani sklasyfikował go jako Sahih)

Bicie żony nie może być postrzegane jako “w Sprawie Allaha” – hadis ten odnosi się do dżihadu na polu walki. „Kiedy zakazy Allaha zostały złamane” odnosi się do tych, którzy popełnili przestępstwo i do poddawania ich próbom, a następnie ukarania chłostą. Nie ma tu mowy o sposobie, w jaki mąż powinien traktować swą żonę. Zatem tutaj jasno widzimy w sahih (autentycznym) hadisie, iż Aisza wyraźnie powiedziała, że Prorok „nigdy nie uderzył żadnego służącego ani kobiet”.

Jest to także jasny dowód na to, że użycie słowa „uderzył” nie jest poprawnym tłumaczeniem. Raczej zdanie to powinno być przetłumaczone tak (jak powiedział Gf haddad):

- Pchnął mnie (lahadani) w pierś (fi sadri) pchnięciem (lahdatan), które sprawiło mi ból (awja'atni).

maja 22, 2010

skóra a odczuwanie bólu

Przez wiele wieków wierzono, że ciało ludzkie jest w całości podatne na ból. O tym, że w ciele znajdują się wyspecjalizowane nerwy, odpowiedzialne za przewodzenie informacji o bólu i innych odczuciach, nie wiedziano jeszcze do niedawna. Dopiero dzięki postępowi w dziedzinie anatomii poznaliśmy rolę wolnych zakończeń nerwowych (receptorów bólu).

Najważniejszymi odczuciami związanymi z układem nerwowym są:

- odczuwanie dotyku - możliwe dzięki receptorom dotyku, czyli ciałkom Meissnera i Merkla;
- odczuwanie bólu - ból przekazywany jest przez wolne zakończenia nerwowe w skórze;
- odczuwanie ciepła - odpowiedzialne za to są receptory ciepła - ciałka Ruffiniego.

Skóra składa się z warstwy zewnętrznej (naskórka), skóry właściwej i tkanki podskórnej.

(obrazek zapożyczony z cosmetics.pl)

Kiedy skóra właściwa i naskórek ulegają uszkodzeniu, wolne zakończenia nerwowe zostają odsłonięte, co ma wpływ na intensywność odczuwania bólu. Najlepiej obrazuje to przykład oparzeń skóry, które to dzielą się na trzy główne rodzaje:

- Oparzenia pierwszego stopnia - np. oparzenia słoneczne; dotyczą one zmian naskórka, powodując zaczerwienienie, obrzęk i umiarkowany ból.

- Oparzenia drugiego stopnia - uszkodzony zostaje naskórek i skóra właściwa. Wówczas ma miejsce oddzielenie się tych dwóch warstw, co powoduje zbieranie się pomiędzy nimi wydzieliny - tworzą się pęcherze. Osoba odczuwa wówczas silny ból. Odczucie to nasila się ze względu na podrażnienie odsłoniętych wolnych zakończeń nerwowych (zwłaszcza po pęknięciu pęcherzy). Skóra zaczyna się goić po ok. 10-21 dniach, dzięki odnowieniu się.

- Oparzenia trzeciego stopnia - naskórek oraz skóra właściwa wraz z naczyniami i nerwami skórnymi ulegają uszkodzeniu. Skóra traci elastyczność, staje się twarda i sucha. W tym przypadku człowiek nie odczuwa silnego bólu, gdyż wolne zakończenia nerwowe na skutek poparzenia uległy niemal całkowitemu zniszczeniu.

Koran przekazuje:

{Zaprawdę, tych, którzy nie uwierzyli w Nasze znaki, będziemy palić w ogniu. I za każdym razem, kiedy się ich skóra spali, zmienimy im skóry na inne, aby zakosztowali kary. Zaprawdę, Bóg jest potężny, mądry!} [Koran 4:56]

Allah nie powiedział tu: "I za każdym razem, kiedy ich skóra dozna poparzenia...", gdyż poparzenie mogłoby być częściowe. Zamiast tego powiedział: "I za każdym razem, kiedy się ich skóra spali...", tracąc swoją strukturę oraz funkcje i uszkodzone zostaną nerwy odpowiedzialne za odczuwanie bólu, co uniemożliwia zakosztowanie dalszej kary. Dlatego w celu przywrócenia możliwości odczuwania bólu - koniecznym jest zmiana skóry na inną, bez uszkodzonych wolnych zakończeń nerwowych.
Któż jednak wiedział o tym czternaście stuleci temu? Kto mógłby mieć tak szczegółową wiedzę na temat funkcji wolnych zakończeń nerwowych i zależności pomiędzy skórą a bólem? Jedynie Allah, potężny i mądry, potrafił zadbać o zamieszczenie w Swej Księdze tak precyzyjnych informacji, zdając sobie sprawę, że z czasem wiedza naukowa osiągnie wysoki poziom rozwoju i ludzie będą w stanie dostrzec mądrość słów zawartych w Koranie, utwierdzając się w przekonaniu o jego Boskim pochodzeniu.

maja 19, 2010

oszczerstwa i zniewagi

Niektórzy ludzie mają skłonności do gwałtowności i irytacji. Mówią ostre słowa, z których nie wynikają ani siła argumentów ani dowody, lecz pełne są przekleństw i obelg.

Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) powiedział: „Ci, którzy zwykle przeklinają nie znajdą się ani wśród wstawienników ani wśród świadków w Dniu Sądu” (Sahih Muslim) oraz „Wierzący nie przeklina ani nie oskarża. Nie jest podły ani nieprzyzwoity” (Sunan al-Tirmizi).

Ktokolwiek kocha Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) i pragnie dołączyć do jego towarzystwa w Dniu Sądu, powinien iść za jego dobrym przykładem. Oznacza to, że powinien chronić swój język przed wypowiadaniem czegokolwiek, poza dobrymi rzeczami. Rada Proroka (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) brzmiała: „…ktokolwiek wierzy w Allaha i Dzień Ostatni niech powie coś dobrego lub niech zachowa milczenie”. (Sahih al-Buchari, Sahih Muslim)

Oby Allah zmiłował się nad człowiekiem, który zarówno mówi coś dobrego, zasługując w ten sposób na nagrodę, jak również zachowuje milczenie i jest bezpieczny. Nie ma nic złego w niezgodzie lub kłótniach między ludźmi, szczególnie w tych burzliwych, pogmatwanych czasach. Aczkolwiek, spory należy rozwiązywać w oparciu o jasne argumenty i umiarkowaną mowę. Sposób prowadzenia dyskusji powinien odzwierciedlać czystość intencji, siłę intelektu i szlachetność charakteru danej osoby.

Dla wszystkich jest rzeczą oczywistą, że świat muzułmański przechodzi dziś przez liczne kryzysy. Jest jak statek rzucany przez burzę, a ludzie na pokładzie boją się, że utoną. Ich głosy mieszają się. Niektóre z nich pełne są miłosierdzia i troski. Inne spokojne. Z innych bije gniew i złość. I jest również ten, który pluje przekleństwami i obelgami na lewo i prawo – lecz ów głos zawsze oszczędza w swych przekleństwach samego siebie. Ale jak mógłby sam siebie przekląć? Bo czyż nie jest to głos tego, który wszystkich ocali, głos tej godnej zaufania, zaniepokojonej i zaangażowanej osoby, która wszystko naprawi? Czyż nie jest to głos tego, kto załatwi sprawy innych, kiedy oni się poddadzą, odwrócą, ulegną słabości i sprzedadzą religię za korzyści tego świata? Nie... w rzeczy samej najgorszą osobą z możliwych jest ta, która widzi dobro jedynie w sobie a zło we wszystkich dookoła. Nasi bracia i siostry są częścią nas samych i musimy darzyć ich takim samym szacunkiem, jakim darzymy siebie.
Allah mówi (interpretacja znaczenia):

[Koran 24:12] Dlaczego, kiedy to usłyszeliście, wierzący – mężczyźni i kobiety – nie pomyśleli dobrze o sobie samych (lub: nie pomyśleli dobrze sami)

[Koran 49:11] i nie zniesławiajcie się nawzajem i nie obrzucajcie się wyzwiskami. Jakże złe jest imię sprośności - po przyjęciu wiary. A ten, kto się nie nawróci, ci są niesprawiedliwi.

dalsza część artykułu

maja 16, 2010

wojna na hummus i falafele

Ponad 300 libańskich kucharzy uczestniczyło w biciu rekordu Guinnessa na największy na świecie talerz z hummusem i z falafelem. Libańczycy przygotowali 10 ton pasty z cieciorki i pięć ton falafela, odbierając tym samym rekord Izraelowi. Ustanowiony w sobotę przez Libańczyków rekord w przygotowaniu największego talerza z hummusem wynosi 10 452 kilogramy. To dwukrotnie więcej niż wynosił poprzedni rekord - ustanowiony w styczniu w arabsko-izraelskiej wsi Abu Gosh.

Wczoraj szefowie kuchni wymieszali siedem ton pasty z ciecierzycy (grochu włoskiego) i dwie tony tahini (pasty z nasion sezamu), dorzucili do tego sok wyciśnięty z dwóch ton cytryn i 70 kg oliwy z oliwek. Wszystkie składniki zostały wymieszane w gigantycznej misie (która również pobiła rekord na największe naczynie z terrakoty).Kucharze poszli za ciosem i w niedzielę ustanowili kolejny rekord, przygotowując 5 173 kilogramy falafela. Falafel to popularne w krajach arabskich kotleciki z cieciorki i bobu (kucharze wykorzystali po tonie każdego z tych składników) z dodatkiem cebuli, czosnku, kolendry, pieprzu i kminku.

To już kolejna odsłona "kulinarnej wojny" pomiędzy Libanem a Izraelem. Dwa sąsiadujące kraje stoczyły ze sobą kilka prawdziwych wojen. Przedmiotem kolejnych napięć są regionalne przysmaki - m.in. hummus, falafel i tabouleh (sałatka z kus kusu z pietruszką, cebulą, sokiem z cytryny i oliwą z oliwek).

Izrael eksportuje hummus do wielu krajów świata i jest oskarżany o przywłaszczenie sobie potrawy, która przez Arabów jest uważana za ich narodową własność. Libańczycy starali się zastrzec prawa do korzystania z nazwy hummus (Grecy uzyskali podobne prawa do nazwy sera feta). Izraelczycy z kolei uważają, że ta znana od wieków potrawa nie należy do nikogo. - To tak jakby ktoś zastrzegł prawa autorskie do nazwy "chleb" czy "wino" - uważa Izraelczyk, cytowany przez stację CNN.

maja 13, 2010

Mój mąż muzułmanin

Mija dwanaście lat, od kiedy wyszłam za mąż i muszę przyznać, że nasza wspólna podróż była naprawdę długa i kręta – jednak szczęśliwa. Kiedy braliśmy ślub byłam katoliczką i nie miałam najmniejszego zamiaru zmieniać wyznania na islam.

Mąż był bardzo wyrozumiały i jedyne o co poprosił, to żebym chociaż spróbowała od czasu do czasu poczytać tłumaczenie Koranu. Zgodziłam się. Niedługo po ślubie, ponieważ nasza sytuacja ekonomiczna w Stanach była bardzo słaba a nie byliśmy w stanie zarobić na godne życie, przeprowadziliśmy się do Kuwejtu,.

W chwili, kiedy postawiłam stopę na Kuwejckim gruncie znalazłam się w zupełnie nowym świecie: przepełnionym islamem, muzułmanami i kulturą arabską, którego mieszkańcy myśleli w zupełnie inny sposób. Szczerze mówiąc byłam głęboko wstrząśnięta: nie rozumiałam nowego otoczenia i pojęłam zachowanie ludzi jako ślepy fanatyzm. Jedyne o czym marzyłam do wskoczyć z powrotem do samolotu i odlecieć jak najdalej od tego dziwnego Nowego Świata.

Mój mąż był u mojego boku, gdy stawiałam pierwsze niepewne kroki w nowej rzeczywistości. Kiedy stwierdziłam, że kuchnia jego matki jest zbyt ostra i niestrawna dla mnie, zapewniał mnie, że inne rodzaje potraw są łatwo dostępne, włącznie z amerykańskimi „specjałami” typu McDonald’s czy Pizza Hut. Gdy umierałam z tęsknoty za rodziną pozostawioną w ojczyźnie, pocieszał mnie całe noce i proponował, że zabierze mnie „do domu”. W ciągu tych dwunastu lat w każdym szczęśliwym momencie, jakiejkolwiek chorobie czy chwilach chandry, kiedy nie umiałam zmusić się do uśmiechu mój mąż był przy mnie i trzymał mnie za rękę.

Jest moim najlepszym przyjacielem, powiernikiem i ojcem moich dzieci. Na równi ze mną zmieniał pieluchy, sprzątał rozlane kaszki i znosił wahania nastroju w czasie moich ciąży. Nic nie pozbawiało go panowania nad sobą – nawet dzieci wymiotujące na nowiutką koszulę i konieczność zmycia sterty naczyń, kiedy byłam zbyt zmęczona by się ruszyć.

Bardzo żałuję, że muzułmańscy mężowie są tak obsmarowywani przez zachodnie media. Często mąż muzułmanin jest przedstawiany jako tyran zmuszający żonę do dźwigania „garbu islamu” w postaci hidżabu. A przecież w rzeczywistości bardzo często, bo jednak nie zawsze, islamscy małżonkowie decydują się na islamski sposób ubioru, ponieważ jest on określony przez Koran i przez tradycję Proroka Mohammeda. Nie jest to forma przymusu czy osobistego kaprysu.

Allah Najwyższy mówi (interpretacja znaczenia):
Powiedz wierzącym kobietom, żeby spuszczały skromnie swoje spojrzenia i strzegły swojej czystości; i żeby pokazywały jedynie te ozdoby, które są widoczne na zewnątrz; i żeby narzucały zasłony na piersi, i pokazywały swoje ozdoby jedynie swoim mężom lub ojcom (…) [Koran 24:31]
Ja osobiście po przyjeździe do Kuwejtu nosiłam dżinsy i koszulkę z krótkim rękawem. Nosiłam to, na co miałam ochotę i nigdy ani mój mąż, ani jego rodzina nie powiedzieli mi nic na ten temat.

Nie znaczy to, że mąż nie prosił mnie o czytanie Koranu. Jego delikatne i czasem dokuczliwe prośby opłaciły mu się. Zaczęłam czytać Koran i mój głód wiedzy islamskiej rósł z każdym dniem. Szukałam i dociekałam, aż między kartkami Koranu znalazłam prawdę, której szukałam chyba całe życie. Postanowiłam zostać muzułmanką i poszłam do sklepu kupić swój pierwszy hidżab – wszystko sama!

Wtedy mąż przyjął nową funkcję - stał się moim nauczycielem. Wyjaśniał mi wszystko, uczył pościć i modlić się. Kiedy myliłam się lub coś mi się nie udawało, nie beształ mnie, ale mnożył swój własny wysiłek, by nauczyć mnie wszystkiego poprawnie.

Jego cierpliwość była nieskończona, jak moje odchudzanie… Chciałam wiedzieć wszystko o islamie. To pragnienie nie obudziło się we mnie nagle, na zasadzie objawienia, w ciągu jednego wieczoru, ale dzięki jego cierpliwości i delikatności. Niemniej jednak istniało.

Islam przyniósł spokój mojej duszy i nadał pogodny klimat naszemu ognisku rodzinnemu. Od kiedy jestem muzułmanką jestem mniej zestresowana i mniej martwię się o przyszłość. Znalazłam w sobie nieznane pokłady cierpliwości dla rodziny i otoczenia. Już nie frustrują mnie codzienne życiowe porażki. Dzięki Koranowi i tradycji Proroka (pokój z nim) nauczyłam się o co w tym życiu na prawdę chodzi i swoją energię przeznaczam na to, co jest na prawdę pożyteczne – na dobre uczynki, które pomogą mi, za pozwoleniem Allaha, otworzyć drzwi Raju.

maja 07, 2010

wszyscy zgodne jadą na Wiertniczą

Wszyscy zgodnie jadą na Wiertniczą
Dominika Węcławek, Marcin Flint 28-01-2010, ostatnia aktualizacja 04-02-2010 22:09
Gdy warszawscy wyznawcy islamu wracają z meczetu po piątkowej modlitwie, zajmują pół miejskiego autobusu. Pozostali pasażerowie są autentycznie przerażeni: tyle obcego i dziwnego naraz.
Ponownie strach narósł po wydarzeniach z 11 września 2001 r. Nie maleje, przybierając różne oblicza.

Do domu
– Przeprowadzono wśród ludzi badania w związku z budową nowego meczetu bądź centrum muzułmańskiego. Zdecydowana większość wyraziła sprzeciw – mówi Joanna, konwertytka.
Któregoś dnia do Gminy Muzułmańskiej zadzwonił telefon. Głos grzmiał: – Wynoście się, nie chcemy w kraju terrorystów.
Jej przewodniczący Grzegorz Bohdanowicz nieraz odpierał podobne ataki, uspokajając: polscy muzułmanie nikogo nie chcą terroryzować. A islam nad Wisłą nie jest niczym nowym.
– Muzułmanie byli w Warszawie już w okresie przedwojennym. Głównie Tatarzy Polscy, którzy przybyli z rejonów Wilna, gdzie w 1925 r. założono Muzułmański Związek Religijny, oraz z terenów obecnej Litwy i Białorusi. Jeździli na uczelnie warszawskie, nieraz zostawali – przyznaje. – Docierali również ludzie z Turcji.
Tatarzy, ze względu na tradycję, najwięcej kontaktów mieli z Turcją właśnie. W Polsce uchodzili za krajan, nie represjonowano ich. Dziś ludzie ze środowiska Tatarów Polskich są w stolicy najmniejszą liczebnie grupą. Zdaniem Bohdanowicza, najlepiej znają za to polskie tradycje, język i środowisko. Stanowią pomost ułatwiający przybyszom z krajów arabskich wejście w nasze realia.
To właśnie emigranci z tamtych stron, przyciągnięci perspektywą studiów, intratnej pracy czy przedłużenia wakacyjnego flirtu, budzą największe, często negatywne, emocje.
Przewodniczący Gminy Muzułmańskiej za ten stan rzeczy wini nie warszawiaków, a media. – Oceniamy, że 90 proc. informacji zniekształca zasady islamu. A my nie mamy środków, by wypowiadać swoje zdanie i polemizować z nieprawdziwym – mówi.
Wiele źródeł finansowania po 2001 r. wyschło, z obawy przed zarzutem wspierania terroryzmu. Gmina jest mała, składki członkowskie ledwo wystarczają na koszty administracyjne. Warszawscy wyznawcy – ich niesprecyzowana dokładnie liczba szacowana jest różnie, ale nie przekracza 8 tys. – są bowiem podzieleni między Muzułmański Związek Religijny a Ligę Muzułmańską.
– Te organizacje próbują współpracować, ale nie do końca dobrze im to wychodzi – mówi Joanna. Bliżej jej do Ligi, gdyż – jak przyznaje – szuka islamu samego w sobie, nie tradycji tatarskiej.
– Wewnątrz wspólnoty nie można mówić o antagonizmach i zwalczaniu się – przekonuje Bohdanowicz. – Do głosu dochodzą jednak inne tradycje narodowe. To one sprzyjają tworzeniu się grup.
Wiara wielu narodów
Wspólnota muzułmańska rzeczywiście jest etnicznie niejednorodna. – Muzułmanie przybywają tu z wielu zakątków świata, a także z odmiennych powodów i w odmiennych celach – tłumaczy Marta Minakowska, członkini Stowarzyszenia ARABIA.pl i pomagającego uchodźcom czeczeńskim Centrum Inicjatyw Międzykulturowych.
O Tatarach wspominaliśmy, kwestia Arabów i Turków wydaje się zrozumiała, ale Minakowska przypomina choćby o studentkach medycyny z Malezji, przybyszach z krajów byłej Jugosławii czy najsłabiej integrujących się Czeczenach.
– To najliczniejsza w Polsce grupa uchodźców. Do Warszawy nie przyjechali z własnej woli. Nieraz też nie traktują naszego miasta jako ostatecznego przystanku na swojej drodze z Czeczenii ku bezpiecznemu światu, co sprawia, że nie zależy im na aklimatyzowaniu się tutaj – mówi aktywistka.
Coraz częściej zdarza się, że wyznawców islamu warszawiacy znajdują wśród samych siebie, dawnych chrześcijan bądź znacznie częściej niewierzących.
– Wiele jest osób przechodzących na islam z zaciekłego ateizmu. Powstała u nas nawet anegdotka. Ateista jest w połowie drogi do islamu, bo mówi, że nie ma Boga. Pozostaje mu więc tylko dodać – prócz Allaha – opowiada z uśmiechem Joanna, nawiązując do szahady, muzułmańskiego wyznania wiary.
– Całe życie byłam agnostyczką czy nawet ateistką, islam przyszedł niespodziewanie. Pracując nad reportażem na studiach, spotkałam pierwszych muzułmanów. Weszłam i wśród nich zostałam – wspomina Ola. Obie kobiety pytane o to, jak wygląda ich życie, odpowiadają: – Podobnie jak innych.

Problemy do rozwiązania
A jednak spotykają się z problemami innych niedotyczącymi. Choćby żywnościowymi. Wieprzowina na zawsze znika z jadłospisu, podobnie jak produkty zawierające wieprzową żelatynę. Mięso musi być z rytualnego uboju – halal. Lista opatrzonych tym hasłem sklepów jest długa, ale...
– To sklepy arabskie – mnóstwo przypraw, baklawa, kawa i produkty pozbawione wieprzowej żelatyny. Mięsa się tam nie uświadczy. Istnieje w Polsce oficjalny, zatwierdzony przez związek muzułmański ubój, tyle że to mięso drogie i trudno dostępne – wyjaśnia Ola.
Trzeba więc ograniczyć się do warzyw bądź niepodlegającego takim restrykcjom drobiu.
Albo postawić na rozwiązanie systemowe – założyć, że mięso oporządzone przez katolika jest dla muzułmanina dostępne, bo przecież nikt nie zabił go w imię politeistycznego bożka. Rzecz jasna nie każdy muzułmanin się pod tym podpisze. To kwestia osobistej interpretacji, islam nie posiada zwierzchniej władzy, zabrania pośredników na linii wyznawca – Bóg, pozostawia wiele rozsądkowi wierzącego.
Inny kłopot to tolerancja pracodawcy dla codwugodzinnych przerw na modlitwę.
– Pracuję w wielkiej firmie, gdzie pochodzenie czy religia nie mają znaczenia. Mam inteligentnego szefa, dla którego liczy się właśnie to, co jest w głowie – mówi Anna, muzułmańska bizneswoman. – Modlę się w pracy, a nakrycie głowy wszyscy traktują jako moją „korporacyjną tożsamość”. W święta islamskie ma dzień wolny zagwarantowany w regulaminie, w ramadanie pości, pracując jak zawsze. A że dieta jest modna – nikt specjalnie się nie dziwi.
A co ze wspólnymi świętami z katolicką rodziną? – Te muzułmańskie obchodzę we własnym zakresie albo z bliskimi mi muzułmanami, święta należące do tradycji kultury polskiej celebruję z szacunku dla mojej rodziny. Są wypełnione treścią, która jest dla mnie ważna, cementuje – mówi znany warszawski raper Leszek „Eldo” Kaźmierczak. Eldo w meczecie jest rzadkim gościem, niemniej dla reszty muzułmanów jest to arcyważne miejsce i sposób na rozwiązanie wielu dylematów.
Na mapie islamskiej Warszawy znajdziemy więcej punktów. Tatarzy wskażą na dwa cmentarze: czynny przy ul. Tatarskiej i zamknięty przy Młynarskiej. Nie wyglądają jak nekropolie w krajach muzułmańskich, za to dokumentują ich wielowiekową obecność w Polsce. Turcy mają nieoficjalny dom modlitwy na Ursusie, gdzie jest ich zresztą najwięcej. Tak naprawdę wszystkie drogi prowadzą jednak na Wiertniczą 103. Niezależnie od podziałów.

Lody pękają
Niepozorne drewniane drzwi kierują do przedpokoju, a stamtąd do sal modlitw. Małej dla kobiet, większej dla mężczyzn. To dość gwałtowne przejście ze świata słowiańskiego na Bliski Wschód. Na podłogach leżą dywany, mihrab, ściany zdobią wykaligrafowane złote wersety Koranu, zdjęcia z Mekki, drzewo rodowe proroka Mahometa. – Mamy pięć modlitw dziennie, w tygodniu mało kto przychodzi, ale my je tu odprawiamy – przyznaje imam Nizar Charif. W meczecie można zasięgnąć porady: jak przetrwać ramadan czy jak negocjować z pracodawcą. Można też przyjść na lekcję religii czy arabskiego – oddzielne dla każdej płci. Nie jest to miejsce zamknięte dla ludzi innych wyznań, raczej centrum muzułmańskiej kultury. – Przyjeżdżają do nas uczniowie poznający różne religie. Potem wybierają się do synagogi, do cerkwi i do kościoła protestanckiego – mówi Charif. Goście bywają zresztą bardzo różni: od zakonnic po policjantów.
– Zainteresowanie jest niewielkie albo polega na tym, że ktoś przychodzi i pyta o to, co powiemy na temat ostatniego ataku terrorystycznego czy egzekucji. Mało kogo interesuje sama religia – narzeka Joanna. Sama w meczecie czuje się dobrze. Potwierdza słowa imama odnośnie do tego, że nie ma tu miejsca na przewagę jednej płci. – Na całym świecie jest więcej kobiet, także wśród naszych wiernych. Tylko tu w meczecie tego nie widać, gdyż kobiety, w odróżnieniu od mężczyzn, nie mają obowiązku uczestniczenia w piątkowych modlitwach, mogą się modlić w domu i w miejscu pracy. Dlatego sala dla kobiet jest malutka – wyjaśnia Nizar Charif.
Muzułmanin przystępujący do modlitwy musi spełnić trzy warunki: czystości ciała, czystości ubrania i czystości miejsca modlitwy. Kobiety w trakcie miesiączki i w okresie połogu nie spełniają pierwszych dwóch. – A ludzie, którzy nie znają zasad naszej religii, myślą, że to dyskryminacja – żali się imam.
Ale z wiedzą jest coraz lepiej. Arabistykę można studiować nie tylko na UW, ale też w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Można się z tego śmiać, ale warszawiacy, jedząc kebaby, przyzwyczajają się do miejsc i rozpoczynają nieśmiałe rozmowy z właścicielami – to często pierwszy krok do przełamania lodów. A te pękają.
Wczoraj w klubie Nieobojętny Warszawiak gościł Grzegorz Bohdanowicz. We wtorek, przy dobrej frekwencji i w rodzinnej atmosferze w Domu Parafialnym przy św. Florianie, odbył się X Dzień Islamu w Kościele Katolickim w Polsce.
Liga Muzułmańska zapowiedziała już, że planuje dzień chrześcijaństwa w nowym meczecie i centrum kultury, które ma powstać w okolicach Dworca Zachodniego. Jego otwarcie planowane jest na sierpień tego roku. Dialog ekumeniczny słychać coraz lepiej.
W poniedziałek Narodowe Centrum Bahaickie na Ursynowie zaprasza na spotkanie z cyklu „Religie świata – budujemy mosty między nami”. Im więcej się o sobie dowiadujemy, tym lepiej się rozumiemy. Pasażerowie jadącego Wiertniczą autobusu powinni to zrozumieć.
Kto prowadzi ceremonie w meczecie
Konwertyci – osoby, które zmieniły wyznanie. W przypadku islamu wystarczy wypowiedzenie szahady, wyznania wiary. Można samemu albo – lepiej – w obecności muzułumańskich świadków.
Halal znaczy „czysty”, „dozwolony”. Słowo to często pojawia się w kontekście spożywanego jedzenia, które zgodnie z wytycznymi Koranu nie może być sfermentowane (stąd zakaz spożywania alkoholu) czy pochodzenia wieprzowego (włącznie z produktami takimi jak smalec czy mączka kostna).
Ramadan – dziewiąty miesiąc kalendarza muzułmańskiego, upamiętniający czas objawienia Koranu Mahometowi. To okres, w którym muzułmanie od wschodu do zachodu słońca powstrzymują się od spożywania jedzenia i napojów (dzieci, kobiety w ciąży i ciężko pracujący fizycznie są zwolnieni z obowiązku postu). Ramadan zakończony jest trzydniowym świętem (w Warszawie trwa jeden dzień), w trakcie którego wierni odwiedzają krewnych, przyjaciół i groby zmarłych bliskich.
Imam – przewodnik duchowy wybrany spośród społeczności muzułmańskiej. Nie jest odpowiednikiem księdza, gdyż muzułmanie nie uznają pośredników między słowem bożym a wiernymi, ale prowadzi wszystkie ceremonie w meczecie.
Mihrab – zdobiona nisza w sali modlitewnej meczetu, wskazująca położenie świętego kamienia w Mekce, czyli kierunek, w którym muzułmanie powinni się modlić.

maja 04, 2010

Mułła Nasruddin i żebracy

Kiedy w porze modlitwy Mułła Nasruddin pojawił się w meczecie zastał przed bramą proszącego o jałmużnę i spytał go:

– Czy jesteś rozrzutny?
– Tak – odparł żebrak.
– I zwykle wysiadujesz w pobliżu pijąc kawę i paląc?
– Tak – odparł żebrak z rozbrajającą szczerością.
– I, jak przypuszczam, lubisz codziennie bywać w łaźni?
– Tak.
– I lubisz zabawić się, pijąc i spędzając czas z przyjaciółmi?
– Masz rację, bardzo lubię te wszystkie rzeczy – odparł żebrak.
– A fe! – żachnął się Nasruddin i dał mu złotą monetę.

Parę kroków dalej znajdował się kolejny żebrzący, który podsłuchał rozmowę Mułły i również zaczepił go prosząc o wsparcie. Nasruddin spytał:

– Czy jesteś rozrzutny?
– Nie – odparł pytany.
– A wysiadujesz w pobliżu pijąc kawę i paląc?
– Nie.
- A lubisz codziennie korzystać z łaźni?
– Nie – odparł biedak
– I nie bawisz się, nie pijesz i nie spędzasz czasu z przyjaciółmi?
– Nie, celem mojego skromnego życia jest tylko modlitwa – odparł żebrak.

Mułła Nasruddin obdarował go miedzianą monetą, na co oburzony obdarowany krzyknął:

– Jak możesz dawać mi, pobożnemu i skromnemu, tak mało, podczas gdy tamtego rozrzutnika obdarowałeś złotem?!? – Mułła spojrzał na niego przeciągle i powiedział:

– Ależ mój drogi, jego potrzeby są znacznie większe od twoich…

maja 01, 2010

wieczorek przy kawie



Platforma kobiet „Perła” ma przyjemność zaprosić wszystkie chętne Panie na wieczorne spotkanie przy kawie, które odbędzie się 7.05.2010 (piątek) między 18:00-20:00 (z możliwością przedłużenia) w Warszawie przy ul. Bielskiej 29/2.

W programie:
  • Nauka śpiewu piosenek tureckich
  • Rodowitej Albanki opowieści o albańskiej kulturze i obyczajach oraz pokaz tamtejszych strojów i kuchni
  • Tajniki naturalnej pielęgnacji cery
  • Przy kawie i herbacie rozmowy różne